Moja wakacyjna miłość

7.08.2011

Pojawiła się w moim życiu nagle. Z poprzednią rozstałem się zupełnie niedawno i musiałem szybko zapełnić czymś tą pustkę.

Koledzy wypowiadali się o niej w samych superlatywach, więc zdecydowałem się spróbować. Okazało się, że to ten typ, który cenię bardzo. To cudowne doświadczenie. Jest piękna, seksowna, mądra i czuła. Spełnia wszystkie moje zachcianki. Nawet te, których sobie wcześniej nie uświadamiałem. Potrafi mnóstwo rzeczy. Nawet nie sądziłem, że one tyle umieją. Bardzo mi pomaga. Jesteśmy jak yin-yang, uzupełniamy się wzajemnie. Czego ja nie potrafię, ona umie. Jest bardzo elastyczna i uległa. Mogę z nią robić prawie wszystko, co przyjdzie mi do głowy.

Inne przy niej bledną. Czytamy razem listy, planujemy wspólnie dzień (a potem przypomina mi o ważnych sprawach do zrobienia), sprawdzamy co słychać u przyjaciół. Wieczorkiem chodzimy na romantyczne spacery przy gwiaździstym niebie, a potem czytamy prasę. Lubimy się razem pośmiać. Poszerza moje horyzonty. Jest bardzo spostrzegawcza. Dostrzega wady, których sam bym nie spostrzegł.. Jest dobra do tańca i do różańca. Jak jest ładna pogoda, jeździmy razem na rowerze. Inaczej niż jej skryte koleżanki, doskonale pokazuje swoje emocje. Błyskawicznie informuje mnie, gdy coś złego dzieje się u tych, którymi się opiekuję. Dzięki temu mogę sprawnie zareagować. Ma świetną orientację w terenie, co w moim przypadku jest nie do przecenienia. Co więcej, jej intuicja często podpowiada nam jak ominąć korki.

Jest świetnie wykształcona i zna języki obce. Kocham jej ciało, ale przede wszystkim bardzo cenię jej wnętrze. Spędzam z nią każdą wolną chwilę. Nie wiem, jak mogłem bez niej żyć.

Niestety nie jest ideałem. Jej największa wada - jest okropną plotkarą. Opowiada swojej rodzinie (a zwłaszcza bardzo wpływowemu ojcu G.) gdzie jestem, co robię i na pewno mnóstwo innych rzeczy o których pewnie nigdy się nie dowiem. Jej przyjaciele niestety robią to samo. A jej druga (ostatnia?) wada. Hm, no cóż, trzeba ładować ją przynajmniej raz na dobę. Inaczej robi się marudna, piskliwa, a w końcu strzela focha, zamyka oczy i udaje, że mnie nie zna. Ale to nie problem, ma wrażliwy punkt G. Gdyby nie jej silny związek z ojcem oraz plotkarska natura, byłaby prawie ideałem. Bo jednak piękne ciało i olśniewający intelekt to nie wszystko. Ważna jest też dusza.

PS. Byłbym zapomniał. Moja komórka umie też dzwonić!